Konrad nie daje rady

Nasze życie to dym, ucieka nam między palcami

Świat pędzi. Konrad nie daje rady. Za szybko. Urlopu. Wolnego. Cokolwiek…

Dzisiaj Konrad ma „tylko” 150 km na liczniku. Wszystko w temacie Potomstwa. A jak w listopadzie zacznie się „służbowo” to się Konrad nie pozbiera.

No dobrze. Koniec narzekania. Konrad melduje, że:

  • „Źle się dzieje w El Royal” – Konrad poleca. 4 pokoje bis
  • „53 wojny” – Konrad myślał, że to film w stylu „Waldemar Milewicz, TVP, Grozny”. Niestety. Psychologiczne studium choroby to było za dużo dla Konrada w ten dzień. Mimo wszystko film dobry
  • „Rój” L. Paull – „Folwark Zwierzęcy” XXI wieku ? No nie przesadzajmy, ale całkiem, całkiem. Daje do myślenia. A przynajmniej Konradowi daje.
  • W październiku Konrad nie zakończy spraw urzędowych. Przesunięte na listopad
  • Dystans Potomstwa Muzy – chyba zniwelowany. Wystarczyło nagnać chłopaków do ogarniania pomocy. Szkoda, że tak późno na to Konrad wpadł
  • Ciekawa dyskusja z Rodzicami. O wyborach, o PiS’ie, o życiu, o wszystkim. Ciekawe. Ciekawe. I tak bez szans na akceptacje
  • Wino z Gustawem. Nadal.

I to by było na tyle. Bo jeszcze trzeba spać i pracować.

Urlopu. Wolnego. Cokolwiek.

A nie. Nie cokolwiek. 12 listopada Konrad będzie pracował. Nie będzie świętował kolejnej rocznicy premiery filmu „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. Nie i już.

Nic dwa razy się nie zdarza ???

Studia. Konrad ma zajęcia w dwóch częściach miasta. Komunikacja miejska szwankuje. Pięciu chłopa ładuje się do malucha kolegi. Ciasno, ale jadą. Na jednym ze skrzyżowań wymuszają pierwszeństwo. Samochód to stare BMW. Z trójką tzw. karków w środku, którzy wygrażają pięściami. Kierowca przepraszająco unosi rękę i jadą dalej. Zbliżają się do celu. Konrad (siedzący z przodu, więc mający największe zdolności ruchowe) obraca się i zauważa, że BMW za nimi cały czas jedzie. Dzieli się swoim spostrzeżeniem z kolegami. Kierowca postanawia zrobić rundę honorową wokół uczelni. Raz i drugi. BMW za nimi. Gdy kolega zaczynał trzecie kółko – BMW odpuściło i odjechało. Dlaczego ? Konrad z kolegami dyskutowali to długo doszli do wniosku, że karki zorientowały się, że oni wiedzą. I może podejrzewają, że Konrad z kolegami po kogoś dzwonią. I lepiej odpuścić konfrontację. Czy to prawidłowe wnioski ? Nigdy się tego nie dowiedzieli.

Październik 2018. Konrad odwozi Potomstwo do Byłej. Ma do przejechania około 30km. Na 20km jest skrzyżowanie, które wkurza Konrada. Konrad jest na głównej i zjeżdża na podporządkowaną. Ale tam są dwie podporządkowane zaczynające się w tym samym miejscu. Jak Konrad ma dać znać, że zjeżdża w tą dalszą ? Konrad nigdy nie wiedział, ale też nigdy nie było problemu – drogi są mało uczęszczane. Ale tym razem na pierwszej czekał samochód. Duży SUV. I widząc migacz Konrada – samochód ruszył. Konrad dał po hamulcach, tamten też. Konrad pojechał dalej. Tamten też. Za Konradem. Konrad po ciemku nie lubi się spieszyć i jechał sobie spokojnie sześćdziesiątką. Mało kto wytrzymuje tempo Konrada. Konrad liczył, że zaraz zostanie wyprzedzony i będzie miał spokój. Nic z tego. Cały czas światła są widoczne w lusterku. Ok, jedzie tą samą trasą. Przez następne 10km, aż do drogi powiatowej. Ok, przypadek. Ale gdy Konrad zjechał z głównej na żwirówkę prowadzącą do domu Byłej a tamten za nim – zwątpił. Nadal przypadek ? Konrad powoli się toczy i mija dom Byłej.

Tata, dlaczego nie skręcasz ?
Jesteśmy przed czasem. Podjedziemy do miasteczka obok i pokażecie mi gdzie chodzicie do szkoły.
O, dobrze. Jedźmy też na stadion. Jest fajnie oświetlony.
Ok. Zrobimy sobie teraz rundę honorową po waszej miejscowości.

I Konrad sobie jedzie powolutku żwirówką. Miejscowość Byłej jest malutka, pięć domów, mały lasek i pięć domów. Wszystko na łuku, którego cięciwą jest droga powiatowa. Konrad dotoczył się do lasku i stwierdził, że jadący za nim samochód wyraźnie zwolnił. Jakby zauważył, że Konrad wie. Bo skoro Konrad jedzie dalej (do drugiej części) – to dlaczego Konrad skręcił w żwirówkę od razu a nie pojechał powiatową dalej. Po co się męczy na żwirze, skoro mógł dojechać do celu krócej i szybciej. Konrad minął las i uważnie obserwował światła za sobą. Powoli, powoli toczyły się dalej, ale jakby mniej pewnie. Konrad wrócił na asfalt i ruszył w stronę miasteczka. Tamten minął wszystkie domy i przystanął. Jakby się zawahał, ale  ruszył za Konradem. Na kolejnych światłach Konrad skręcił w lewo a tamten pojechał prosto. Więcej się nie widzieli.

Konrad nie wie czy to jego wymysły, czy nie naoglądał się za dużo seriali i filmów kryminalnych. Ale jedno jest pewne. Tamten zachował się dziwnie wjeżdżając w żwirówkę za Konradem i wyjeżdżając z niej nie zatrzymując się nigdzie. Dokładnie tak samo jak Konrad.

Konrad nie wie w co najpierw

Konrad nie wie w co najpierw ręce włożyć.

Taki się ciężki miesiąc trafił. Kumulacja wyjazdów służbowych, dedlajnów i gaszenia pożarów. Chęć zakończenia jeszcze w tym roku wszystkich zaległych spraw urzędowych. Duża chęć wyjazdu z Czarnym w listopadzie, co zmusza Konrada do przygotowań i treningów.

Do tego Potomstwo. Nowa szkoła i trzeba podgonić trochę materiał z kilku przedmiotów. Dlatego Potomstwo melduje się u Konrada co trzeci dzień. Tak swoją drogą ciekawa sprawa. Niby ta sama podstawa programowa. Niby wszystkie klasy / szkoły powinny być na tym samym poziomie, a jednak są różnice. No i trzeba przyłożyć się do języków i matematyki. A z drugiej strony – Potomstwo będzie przerabiać te same lektury co mieli rok wcześniej w poprzedniej szkole w klasie niżej. Dziwne. Potomstwo już się cieszy, że nie będą musieli czytać.

Do tego Muza. Problemy w pracy, przeziębienie i ogólny zjazd formy. Konrad doradza, pociesza, leczy… I czuje jakiś dystans Potomstwa Muzy w stosunku do siebie.

Do tego Rodzice. Konrad wygadał się co do swoich pewnych planów, przemyśleń oraz decyzji i atmosfera znowu się zrobiła nieciekawa.

Do tego alkohol. Dwutygodniowy ciąg. Koncerty (fajne), pokazy (takie sobie), spotkania (klasowe) albo butelka wina z Gustawem po powrocie do domu z pracy / treningu / od Muzy / albo skądkolwiek indziej. Ciąg, który mógł się skończyć tragicznie, a skończył się tylko strachem czy Konrad czasem nie złapał zapalenia płuc. Teraz Konrad zaaplikował sobie odwyk.

I tak sobie Konrad żyje w październiku. A mamy dopiero 23… Jeszcze trochę zostało…

Adres email Konrada

Konrad pamięta czasy, że nie każdy mógł sobie założyć konto na gmailu. Trzeba było dostać zaproszenie od aktualnych użytkowników. I dopiero wtedy można było dołączyć do elitarnego grona posiadaczy emaila na gmailu 😉 Było to dawno, więc Konrad zaraz po otrzymaniu takowego zaproszenia – bez żadnego problemu założył sobie adres. Imie.Nazwisko@gmail.com Bez żadnych literek, skrótów, daty urodzenia. Prosto i wygodnie. Teraz gmail chętnie wita każdego, więc chyba tak łatwo już nie jest.

Konradowi wydawało się, że w czasach teraźniejszych jego imię i nazwisko stanowią dość unikalną parę. Tak do końca Konrad nie umie wyjaśnić dlaczego tak myślał. Po trochu wysokie mniemanie o własnej wyjątkowości. A po trochu informacje od wujka Googla – kilka lat temu wujek wspominał jedynie o dwóch osobistościach zmarłych w początkach XX wieku. I żadnych teraźniejszych osobach. A czego nie ma w Googlach to nie istnieje.

I w takiej świadomości żył sobie Konrad do roku 2018

W roku 2018 na swoją skrzynkę mailową Konrad dostał adresowane do osoby o jego imieniu i nazwisku:

  • wezwanie do zapłaty od Cyfrowego Polsatu + oferty pakietów na MŚ2018 w Rosji
  • plan domu od architekta
  • potwierdzenie rejestracji nowo zakupionej drukarki

I tak się Konrad dowiedział, że w Łodzi i Krakowie żyją jego imiennicy i… nazwisknicy (??). Nawet zaczęli się zastanawiać, czy czasem się nie spotkać gdzieś pośrodku, ale na razie braku czasu.

Konrad ogląda Kler

Konrad i Muza dołożyli małą cegiełkę do pobicia rekordu otwarcia. Konrad nie pamięta czy był kiedyś na filmie w sali z zajętymi miejscami w 99% (a nie była to mała sala).

Konrad poleca. Ale ostrzega, że nie jest to film wybitny jak „Wesele” czy „Dom zły”. Jak zwykle prawda (co do poziomu i jakości filmu) leży pośrodku. Argumenty zwolenników i przeciwników (Konrad zaznacza, że obie grupy wypowiadały się przed premierą) w podobnych procentach znalazły potwierdzenie w filmie – według Konrada oczywiście.

Konrad poleca. Ale też radzi. Konrad radzi nie traktować filmu jak dokumentu. Jako prawdy objawionej. Trzeba mieć na uwadze, że Smarzowski kręci filmy w ten sposób. Bez odcieni szarości. Wszystko jest brudne, przechlane, utaplane w deszczu, błocie i ludzkich słabościach. Na swojej drodze Konrad spotkał też wielu z ‚dobrego kleru’, więc zdaje sobie sprawę, że film pokazuje tylko jedną stronę. Ale może to dobrze. Może od czasu do czasu każdy człowiek i każda instytucja potrzebuje swoistego katharsis. Konrad ma (trochę) nadzieję, że Kler będzie takim katharsis dla niektórych.

Z całego filmu Konrada najbardziej uderzyło szeptem zadane pytanie: „Co Wy na Boga robicie ?” I to jest chyba najlepsza scena w filmie. Dlatego Konrad poleca.

Konrad jest stary

I nie o to chodzi, że Konrad ma już sporo siwych włosów – no ma.

I nie o to chodzi, że do Konrada mówią do niego „Pan” w tramwajach i pubach – no mówią.

I nie o to chodzi, że Konrad po powrocie z rajdów, spływów, wędrówek dochodzi do siebie przez tydzień – no dochodzi.

I nie o to chodzi, że Konradem parę razy zainteresowały się kobiety, których mógłby być ojcem – no mógłby.

I nie o to chodzi, że Konrad po 1,5 godziny grania w piłkę ma skurcze nóg i żołądka – no ma.

To o co chodzi Konradowi ?

Konrad dnia 2 października ubrał czapkę. Konrad nie nosił czapek nawet w mrozy.

Konrad dnia 3 października ubrał zimową kurtkę. Konrad nie nosił zimowych kurtek dopóki było na plusie.

Konrad jest stary.